My comments are in italics. Moje opinie w kursywie.
LE DESIR une philosophie
Vivre aux éclats
…………………………………………………………….
WNIOSEK
„Gdy pragniemy jakiejś rzeczy, to nie dlatego że jest dobra
ale uważamy że jest ona dobra bo jej pragniemy”.
Baruch Spinoza (XVII wiek)
Rozpocząłem tę pracę od przypomnienia imperatywnej konieczności pragnienia: bez pragnienia nie warto żyć. Droga, którą przebyliśmy, pozwoliła nam dostrzec, że istnieją dwa wielkie klucze do zrozumienia ludzkich pragnień. Pragnienie jako brak, podkreślone przez Platona, podjęte przez większość szkół mądrości starożytnego świata i potwierdzone przez neuronauki; i pragnienie jako moc, naszkicowane przez Arystotelesa, zanim zostało w pełni wyjaśnione przez Spinozę, a następnie przez Nietzschego, Bergsona czy Junga. Z mojego punktu widzenia Platon i Spinoza mają rację.
Słusznie wskazują na dwa wymiary ludzkiego pragnienia, których wszyscy doświadczamy: pragnienie – brak , który sprawia nam przyjemność i który może nas prowadzić do pragnienia poprawy siebie, ale który może również prowadzić do pożądania, zazdrości i trwałego niezadowolenia i pragnienie – siła, która wznosi nas do doskonałej radości, ale które może również doprowadzić nas do dominacji lub arogancji (hubris Greków), jeśli nie jest regulowane przez rozum. Nasza egzystencja bardzo często oscyluje między tymi dwoma wymiarami pragnienia i nie ulega wątpliwości, że jeśli dążymy do spokoju i radości, konieczne jest nauczenie się rozeznawania i właściwego ukierunkowania naszych pragnień. Ale sposób, w jaki kierujemy naszymi pragnieniami, ma wpływ nie tylko na nasze życie osobiste: wpływa również na otaczających nas ludzi, na społeczeństwo, w którym żyjemy, a dziś na całą planetę.
To prawda , a właściwie jej kawałeczek. Bo pragnienie to tylko mała część mojego świata. “Ten facet ma fajną kurtkę. Chcę ją. W ręku cegła, jestem silny, na bani trochę…” a inny ja, ta sama kurtka, to samo pragninie” jestem starszym panem, co mi tam kurtka, ani mi w głowie jakiekolwiek działanie, zmiana nastroju, planów”Pragnienie to mała część światopoglądu. Model świata, model ludzkości, mnie w tym świecie, co robię , dlaczego, także czego chcę (więc , pragnienie). Ale także sens, znaczenie świata, moje miejsce, dziękowanie , nadzieje, dążenia no i “sytuacja pożądana” gdy nie che się użyć wyświechtanej “szczęśliwości”.
Jak ten model działa na innych- jest to pytanie centralne, nie wtórne jak myśli Lenoir- jako że model jest stworzony- sklecony-majaczony w podświadomości- przez świat socjalny, przez wychowanie, edukację, media, naturę przodków , genetykę itd. Wszystko to co robimy -myślimy- piszemy -podlega temu modelowi. Zsumować modele wszyskich ludzi i mamy naszą rzeczywistość. Dwa pragnienia o których mówi Lenoir są wtórne-”brak” jako napęd, czy”dązenie/siła” jako napęd. Nie wydaje mi się że to rozróżnienie jest istotne. To zależy od emocji, chwili lub charakteru -passywny/aktywny, Yin/Yang.
Natomiast dwie szczęśliwości są niesłychanie ważne bo decydują co się dzieje w społeczeństwie, decydują jak nasz model sytuacji pożądanej (szczęście, satysfakcja, zadowolenie, radość , “nakaz serca”) wpływa na innych.
Rodzaj Pierwszy (1) to jak podział tortu, im więcej wezmę, tym mniej zostanie dla innych, świat rzeczy- posiadanie, władza, hierarchia, to co napędza ekonomię, wojnę i opresję. Jest też odpowiedzialny za kryzys środowiska, społeczeństwa, osobistą samotność, niepokój, nudę i rozpacz.
Rodzaj Drugi (2) Miłość, (cokolwiek to jest) przyjażń, sztuka, poezja, muzyka, piękno naturalne, refleksja, praca nad “wnętrzem”. Ten rodzaj szczęścia jest świetny dla ochrony środowiska ( z wyjątkiem podróży i odwiedzin starych przyjaciół) na dwóch poziomach: – akumulacja dóbr materialnych jest nmiej ważna, namiętna, obsesyjna i bezmyślna. i -czas i wysiłek jest skierowany na działania nie zużywające zbyt dużo zasobów- podziwianie zachodu słonca, dyskusja z przyjacielem.
Czy możnaby nakłonić lub zachęcić ludzi do świadomej zmiany systemu i rodzaju pożądanych sytuacji/dowiadczeń?
Trudno, tak myślę. Nawet wiedząc że za 50 lat drugi rodzaj będzie korzystniejszy
Latwiej byłoby nakłonić rodziców i edukatorów do zmiany w wychowaniu lub systemu edukacji prowadzący do budowania w dzieciach systemu szczęścia drugiego rodzaju.
.Mieć czy być.
W swojej książce Mieć czy być. Wybór, od którego zależy przyszłość człowieka (1976), amerykański psychoanalityk i socjolog Erich Fromm twierdzi, że od wyboru, jakiego dokona ludzkość między tymi dwoma sposobami egzystencji, zależy od samego jej przetrwania. Bo nasz świat, tłumaczy, coraz bardziej jest zdominowany przez pasję posiadania, skoncentrowaną na zachłanności, władzy materialnej, agresywności, podczas gdy ocalić go może tylko sposób życia, oparty na miłości, duchowym spełnieniu, przyjemności dzielenia się sensownym i owocnym działaniem. Jeśli człowiek nie zda sobie sprawy z powagi tego wyboru, popadnie w bezprecedensową psychologiczną i ekologiczną katastrofę: „Po raz pierwszy w historii fizyczne przetrwanie rodzaju ludzkiego zależy od radykalnej zmiany w ludzkim sercu”
Nie , w systemie wychowania dzieci.
Ta publikacja z 1976 roku pozostaje jak najbardziej aktualna.
Jedną z osobliwości ludzkiego pragnienia jest to, że jest ono nieskończone. Jeśli człowiek umieści swoje pragnienie wyłącznie w sferze posiadania to będzie on wiecznie niezadowolony i pozostanie więźniem impulsów swojego pierwotnego mózgu, który nie zna granic. Ta niezdolność ludzkiego mózgu do umiaru w poszukiwaniu przyjemności zachęca go do ciągłego powiększania swoich pragnień. Jak widzieliśmy, jest to motorem naszych społeczeństw konsumpcyjnych i przyczyną kryzysu środowiskowego, jak przyznaje Sébastien Bohler: „Kontynuowanie promowania systemu gospodarczego, który stymuluje nasze pierwotne struktury mózgowe, jest niewątpliwie najgorszą rzeczą do zrobienia, i niestety, to jest to, co robimy od ponad wieku, co kosztuje nas naszą planetę.»
Powyższe paragrafy odzwierciadlają podstawowy błąd w interpretacji naszej przeszłości. Wszyscy ale to wszyscy widzą zwierzęcą walkę o przeżycie, prawa kłów i szponów jako ciągłe z nowoczesną walką o pieniądze i pozycje i o dobra materialne.
Zwierzęta jako że nie mają języka i osobowści chcą być bezpieczne, najedzone, ciepłe, być także członkiem rodziny, i grupy. Zwierzęta socjalne mają także instynkty socjalne, cooperacji i altruizmu. Ostatnie 10 milionów lat naszej ewolucji to ewolucja płatów czołowych, skroniowych i języka(komunikacji). Zycie społeczne hominidów dało tyle poprawy adaptacji że ewolucja “zaniedbała” adaptację fizyczną (duża głowa, wiotkie ciało) i technologiczną ( kamienne toporki przez ostatnie 8 millionów lat!) Kosztowało to: 26 typów hominidów – wszystkie wymarły. Homo sapiens ok 50 tysięcy lat temu był na wymarciu- 2 do 10 tysięcy zostało. Ci ludzie byli bardzo inteligentni, żyli w małych grupkach o skomplikowanym stylu życia, hierarrchji i komunikacji. Co się stało? Ja myślę że odkryliśmy język symboliczny i osobowość i obiekty materialne nie zależne od intynktów i prastarych algoryrtmów. “ ja nazywam to kamień” “ty przynieś dziecko”. To odkrycie “natychmiast” poprawiło technolgię, nauczanie, organizację grupy. W tym samy czasie życie społeczne, pragnienia i stosunki w grupie działaly po staremu. Nazwy przedmiotów , osób były użyteczne ale prościutkie. Tak jak 12 miesięczne dziecko : kilka słów tylko a instyktowne rozumienie, emocje wspaniałe. Tak jak wielki lingwista Noam Chomsky i jego współpracownik Eric Lennebeerg uważali:”(moje tłumaczenie) ludzka mowa jest to całkowicie specyficzne odkrycie ( dar?) nizależne (nie -ewolucyjnie ciagłe-discontinous) od jakielkowiek funkcji zwierzęcej.” Ja też uwazam ze język symboliczny powstał póżno, 50 000 lat temu jako rzadkie(możliwe jako wynik desperackiej próby pororozumienia między plemionami,) nagłe odkrycie. A z nim nazwy i świat materialny a potem, znacznie póżniej- realizacja że przedmitoty dają taką łatwą kontrolę nad światem i innymi ludżmi .
I odwrotnie, jeśli jesteśmy bardziej zainteresowani jakością naszych doznań, to nigdy nie jesteśmy sfrustrowani ani niezadowoleni: wiedza, miłość, kontemplacja piękna, wewnętrzny postęp, wypełniają nas nie dając nam nigdy uczucia frustracji, typowego dla pragnień ukierunkowanych na posiadanie. Oczywiście zawsze pragniemy nadal poznawać, kochać, rozwijać się, ale to poszukiwanie prowadzi nas od radości do radości i nie ma negatywnych konsekwencji dla innych ani dla planety.
Znowu “zdrowy rozsądek” i oczywistość prowadzi Lenoira na manowce. Więc znów: radość posiadania. Jest zależna od przedmiotów, dóbr materialnych. Jest bardzo póżno nabyta, ale łatwa, płytka, nie potrzeba wielkiej intelligencji jak się wygra na loterii. Ale z tego samego powodu jest “oderwana” od egzystencjalnych i pięknych pytań, więc powoduje tą pogoń bezsensowną. Radość niematerialna- trudna ale zadowalająca. trzeba się napracować nad przyjażnią i robota nigdy nie jest skończona. Wzrost duchowy, dojrzłość te radości udostępnia. Te radości są przedjęzykowe, praca nad ich językiem to kultura, sztuka, poezja , muzyka, filozofia.
Nie trzeba jednak mnie źle zrozumieć: nie gardzę dobrami materialnymi i jestem przekonany, że należy znaleźć równowagę między materią a duchem, posiadaniem a byciem. Kiedy ktoś żyje w głębokiej niepewności finansowej, trudno jest spokojnie kultywować swoje życie wewnętrzne. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że nasz współczesny świat w dużej mierze przedkłada posiadanie nad istnieniem, rywalizację nad współpracą, uznanie społeczne nad poczuciem własnej wartości, a konsekwencje tej ideologii okazują się bardzo ciężkie do poniesienia dla jednostek i dewastujące naszą planetę.
Zgoda, to straszne, tylko że na szczęście radości duchowe, miłość, przyjażń, altruizm, przynależność do grupy, poczucie bezpieczeństwa, są dużo starsze niż materializm, bardziej podstawowe.(patrz wyżej) Są one częścią naszej natury , instynktów wyrobinych ok. 10 millionów lat wcześniej jako podstaw unikalnego Homo Sapiens.
Obsesyjne zakochanie w przedmiotach to powoli narastający trend ostatnich 10 tysięcy lat tylko! Cienka, plugawa powłoczka chciwości.
Każda istota ludzka dąży do tego, aby być tak jak i aby mieć, i kiedy kastruje swoje potrzeby duchowe wyłącznie dla dobra potrzeb ciała, kiedy swoje poszukiwanie nieskończoności zamyka w rzeczach skończonych, kiedy porzuca swoje życie wewnętrzne w trosce o swoje miejscu w świecie zewnętrznym, okalecza się i staje się drapieżnikiem (rabusiem) wobec innych. Niestety dominująca kultura naszych czasów popycha nas w tym kierunku.
W swojej książce Człowiek jednowymiarowy amerykański filozof i socjolog Herbert Marcuse opisuje jako „represyjną desublimację” ten proces zachodzący w naszych społeczeństwach konsumpcyjnych, który polega na odłączaniu różnych pragnień jednostek od ich klasycznych sublimacji, skoncentrowanych na życiu duszy., aby przekierować je, za pomocą agresywnego marketingu, w kierunku zwykłego nabywania towarów. W swojej wspaniałej piosence „Sentimental Crowd” Alain Souchon również wyraża w bardziej poetycki sposób tę rozbieżność między naszymi głębokimi aspiracjami bycia a nakazem posiadania, który od dziesięcioleci dominuje w naszych zachodnich społeczeństwach:
„Wpaja się w nas pragnienia,
które nas pustoszą”
Przywrócenie równowagi między posiadaniem a byciem, między potrzebami ciała a potrzebami duszy jest zatem bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. To, co zachęcające w świadectwach tych osób, które decydują się na zmianę swojego życia, oraz tych, o których mowa powyżej, tych młodych ludzi, którzy nie chcą już pracować według obecnego modelu, to upieranie się przy chęci zmiany kierunku swoich pragnień posiadania z posiadania do bycia. Wbrew panującej ideologii coraz więcej ludzi, zwłaszcza młodych, odczuwa wręcz władczą potrzebę zwracania się w stronę dóbr duchowych, miłości, wiedzy, a nie dóbr materialnych. Zamiast komfortu i prestiżu społecznego, jakie daje dobra sytuacja, wolą trzeźwe i szczęśliwe życie, które spełnia ich głębokie pragnienia samorealizacji, sprawiedliwości społecznej i szacunku dla planety. Od dominacji i rywalizacji wolą współpracę. Zamiast odnosić sukcesy w życiu, wolą dobrze ułożyc sobie życie…i żyć w harmonii z innymi ludźmi i wszystkimi żywymi gatunkami naszej pięknej planety. Nawet jeśli nadal są w mniejszości, są pionierami nowych poszukiwań i nowych sposobów życia, które przynoszą zdrową równowagę między posiadaniem a byciem, między zewnętrznością a wnętrzem, między podbojem świata a podbojem siebie, między pragnienie-brak i pragnienie-moc.
Gdyby jeszcz ci ludzie mieli mnóstwo dzieci i wychowywali je tak pięknie. Niestety jest naodwrót- im więcej materializmu , tym więcej dzieci.
Pragnienie, Świadomość i Prawda
Jak często przypominałem, pragnienie jest motorem naszego istnienia i musimy nauczyć się je kultywować, ale także dobrze je orientować. Ten ostatni punkt jest tym bardziej konieczny, że nasze pragnienie tworzy wartość. To pragnienie każdego tworzy to, co pożądane. „Nie pragniemy czegoś dlatego, że jest dobre, ale uważamy to za dobre, ponieważ tego pragniemy” – pisze Spinoza. To krótkie zdanie jest dla mnie jednym z najważniejszych w całej historii filozofii. W kilku słowach Spinoza dekonstruuje cały platoński idealizm, który od tysiącleci przenikał nasze zachodnie społeczeństwa, zgodnie z którym uniwersalne wartości (Piękne, Dobre, Sprawiedliwe itd.) mobilizują nasze pragnienie.
W rzeczywistości to nasze pragnienia ustanawiają wartość rzeczy i istot, a nie odwrotnie. To dlatego, że pragnę osoby, uważam ją za uprzejmą. To dlatego, że pragnę sprawiedliwości, pragnę ją praktykować. To dlatego, że chcę czekolady, mówię, że czekolada jest dobra (nie każdy lubi czekoladę!). To dlatego, że chcę się wzbogacić, wielbię pieniądze, lub odwrotnie, dlatego, że chcę żyć trzeźwo, jestem wobec nich obojętny. To dlatego, że chcę kochać życie, uważam je za piękne i dobre. W ten sposób Spinoza ustanowił moralność „poza dobrem i złem” dwa wieki przed Nietzschem. Nie oznacza to jednak, że zło i dobro nie istnieją. Oznacza to, że nie istnieją one same w sobie, ale dla każdego człowieka zgodnie z jego szczególną naturą, w postaci dobra i zła: to, co będzie dobre dla jednego, może być złe dla drugiego itd. „Nazywamy dobrem lub złem — pisze ponownie Spinoza — to, co jest pożyteczne lub szkodliwe dla zachowania naszego bytu, to znaczy, co zwiększa lub zmniejsza, pomaga lub utrudnia naszą moc działania”. Dlatego o ile postrzegamy, że coś przynosi nam radość lub smutkiem, nazywamy to dobrem lub złem. Prowadzenie życia jest zatem specyficzne dla każdej osoby i związane z jej szczególną naturą.
Faktem jest jednak, że aby dobrze prowadzić swoje życie, wszystkie jednostki muszą kierować się odpowiednimi ideami. Jeśli mobilizować ich będę nieodpowiednie pomysły lub ich wyobraźnia, będą realizować smutne namiętności i mogą popełniać gwałtowne lub naganne czyny wobec innych. Dlatego Spinoza stara się doprecyzować: „W miarę jak zdominowani są przez swoje namiętności, ludzie mogą się sobie przeciwstawiać […]. Ci co żyją kierując się Rozumem, zawsze się ze sobą zgadzają. W ten sposób, kierując swoje pragnienia odpowiednimi ideami, ludzie osiągną radość i będą najbardziej użyteczni dla innych. Arystoteles i Epikur już to podkreślili, przywołując pojęcie phronesis lub „mądrego rozumu”, cnoty intelektualnej niezbędnej do prowadzenia prawego życia. Gdybyśmy żyli w społeczeństwie, w którym wszyscy ludzie zostaliby uwolnieni z niewoli smutnych namiętności, by żyć w wewnętrznej wolności oświeconej ich rozumem, nie byłoby potrzeby ustanawiania praw, zakazów i policji. Prawa religijne i cywilne będą przydatne dla życia w społeczeństwie – a nawet niezbędne dla tego ostatniego – tak długo, jak długo będziemy niewolnikami naszych namiętności, niezdolnymi do kierowania naszymi pragnieniami rozumem, aby wzrastać w radości i mądrości.
Ujmując to trochę inaczej: aby prowadzić prawą i dobrą egzystencję, musimy uświadomić sobie nasze pragnienia. Mam to pragnienie: czy dobrze jest realizować je dla siebie i dla innych? Wierzymy w uświadomienie naszych pragnień, kiedy rozumujemy.
To miłe uchu humanistyczne gadki. Kognitywistyka , a ja za nią, mówi że podział na rozumowanie i emocje nie ma żadnego sensu w mózgu.
Ale w rzeczywistości często tylko racjonalizujemy pragnienie a posteriori, a nasze rozumowanie jest zniekształcone przez siłę tego ostatniego! Zjawisko to obserwuje się nawet w procesie naukowym. Jest to tzw. To pokazuje, jak trudno jest mieć perspektywę na nasze pragnienia, na to, czego oczekujemy, mamy nadzieję, wierzymy. Bardzo często spędzamy czas na uzasadnianiu naszych pragnień błędnymi argumentami, które są jedynie pseudo racjonalnymi alibi. Angażowanie świadomości do własnych pragnień zakłada bardzo wielkie pragnienie prawdy. To dlatego, że bardzo pragnę prawdy, będę mógł wyjść poza moje inne pragnienia, moje opinie i przekonania i obiektywnie podporządkować je prawdzie faktów i rzeczywistości. Na tym polega podstawa podejścia filozoficznego, którego normą jest prawda. Arystotelesa miał wobec Platona głębokie uczucie przyjażni, ale twierdził, że poszukiwanie prawdy jest ważniejsze od przyjaźni, co doprowadziło go do sprzeciwienia się Platonowi w wielu punktach.
Skąd bierze się świadomość? To duże i trudne pytanie. Większość naukowców, którzy przyjmują materialistyczną postawę filozoficzną, wyjaśnia nam, że jest ona wytwarzana przez nasz mózg i ma swoje miejsce w korze mózgowej. Dzięki rozwojowi naszej kory moglibyśmy dokonywać racjonalnych wyborów i zdystansować się od naszego pierwotnego mózgu. Oczywiście, ale jak wskazuje Sébastien Bohler, to raczej nasza kora jest posłuszna nakazom naszego prążkowia: „Nasze prążkowie (striatum) jest takie samo jak u małpy czy szczura. To, co odróżnia nas od tych gatunków, to zbiorowe wykorzystanie naszej kory mózgowej. I niestety tak się stało, że ta kora przyjmuje rozkazy z prążkowia. Jedną z przyczyn tego nierównego podziału ról jest natura połączeń w naszym mózgu. Sprowadzają się one do prostej zasady: „kora proponuje, prążkowie rozporządza”. […] Ogromna kora Homo sapiens, oferując mu coraz większą moc, oddała tę moc na służbę krasnalowi żądnemu władzy, seksum, żarcia, lenistwem i ego. Nadmiernie uzbrojone dziecko nie ma już żadnych ograniczeń. Świadomość myślowa Platona, Arystotelesa czy stoików wywodziła się z umysłu, który nazywali noos lub logos. Byli oni również przekonani, że jest on połączony z boskością i nawet jeśli ma cielesną kotwicę w mózgu, to nie mózg jako taki sprawuje kontrolę. To pytanie o pochodzenie świadomości pozostaje zatem szeroko otwarte i niezależnie od odpowiedzi, tym, co nas tu interesuje, jest nadanie świadomości naszym pragnieniom.
Pilna potrzeba filozofowania
Jak już wspomniałem, wszystko ostatecznie opiera się na pytaniu o pragnienie prawdy. Jeśli to drugie jest większe niż nasze inne pragnienia, możemy rozsądnie rozumować i wykorzystać naszą korę do opanowania prążkowia. U niektórych osób pragnienie prawdy jest wrodzone. Osobiście zawsze miałem tę misję i dlatego, trochę jak Obelix, jako nastolatek wpadłem w garnek filozofii i pasja szukania prawdy już nigdy mnie nie opuściła. Zawsze wolałem bolesną prawdę, sprzeczną z moimi innymi pragnieniami, od przyjemnej i pochlebnej iluzji. Ale dla tych wszystkich, w których to pragnienie jest mniej wrodzone, jestem przekonany, że może ono wzrastać poprzez edukację. Dlatego od 2014 roku jestem zaangażowany w rozwój warsztatów filozoficznych z dziećmi i młodzieżą. W rzeczywistości rozwijają one w młodych ludziach umiejętność myślenia, krytycznego myślenia, lepszą umiejętność słuchania innych i dają im smak prawdy. Ile razy widziałem, jak dzieci zmieniały zdanie podczas warsztatów, bo przekonały je argumenty innego dziecka, a potem mówiły do mnie: „Razem lepiej myślimy. A jeśli razem myślimy lepiej, to dlatego, że wspólnie szukamy prawdy, poza wszystkimi naszymi a priori i uprzedzeniami. Dlatego współtworzyłam w 2016 roku stowarzyszenie i fundację SEVE (Wiedza jak być i żyć razem) pod egidą Fondation de France, aby szkolić instruktorów warsztatów filozoficznych dla dziećmi oraz stworzyliśmy partnerstwo z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Do tej pory przeszkolono ponad pięć tysięcy instruktorów, a setki tysięcy dzieci skorzystało już z tych warsztatów, szczególnie w dzielnicach priorytetowych lub osiedlach edukacyjnych, takich jak miasto Trappes. „Należy pilnie spopularyzować filozofię! wykrzyknął Diderot, a Montaigne był przekonany, że dzięki temu dzieci będą miały „dobrze wykonaną głowę”, a nie tylko „pełną głowę”.
Pragnienie demokracje
W obliczu dominującego miejsca, jakie technologia zajęła w naszym życiu, potrzeba dobrego myślenia stała się życiową potrzebą. Widzieliśmy to o ekologicznym wyzwaniu, ale to samo dotyczy przetrwania naszych demokracji. W niecałą dekadę sieci społecznościowe zmieniły sytuację. Wybory Donalda Trumpa w 2016 r. sprzyjał intensywnemu wykorzystywaniu sieci społecznościowych do rozpowszechniania wszelkiego rodzaju błędnych informacji i nadal próbował unieważnić wyniki przegranych wyborów z 2020 r. tymi samymi metodami konspiracyjnymi, co doprowadziło Twittera i Facebooka do usunięcia jego konta. Wzrost ekstremizmu, który obserwujemy w większości demokracji na świecie, jest najprawdopodobniej związany z tym zjawiskiem, ponieważ duża część populacji nie uzyskuje już informacji poprzez konfrontację z różnymi i sprzecznymi źródłami, ale za pośrednictwem jedynego źródła sieci społecznościowych, który, jak widzieliśmy, kieruje informacje zgodnie z gustami i pragnieniami każdego użytkownika. Jeśli obywatele słuchają tylko informacji, które wzmacniają ich pragnienia i przekonania i nie są w stanie słuchać argumentów innych, żadna demokracja nie będzie w stanie funkcjonować. Konieczne jest wspólne rozumienie otaczającej nas rzeczywistości, inaczej nie jesteśmy już narodem. A to pytanie odnosi się do prawdy: jeśli nie wszyscy będziemy naprawdę chętni do odróżnienia prawdy od fałszu, nie będziemy już mogli żyć razem. Każdy będzie szukał informacji, które wspierają jego punkt widzenia i pragnienia, niezależnie od ich prawdziwości. W związku z tym nie będzie już możliwej debaty demokratycznej, debaty, która może opierać się jedynie na dobrej wierze i pragnieniu każdego, by szukać prawdy w celu wspólnego dobra. Pożądanie jest zatem „esencją człowieka” i motorem naszego życia: od tego, jak je pielęgnujemy i ukierunkowujemy, zależy nasze zadowolenie z istnienia. Ale przetrwanie naszych społeczeństw zależy również od właściwej orientacji naszych pragnień i nie da się tego zrobić, jeśli te pragnienia nie zostaną ostatecznie spolaryzowane przez szacunek dla żywych, troskę o innych i poszukiwanie prawdy.
Wychowanie bez chciwości! Dlatego bardziej niż kiedykolwiek konieczne jest uświadomienie naszych pragnień: jest to niewątpliwie największe wyzwanie naszych czasów.
Naprzód SEVE, i brawo i musimy to eksportować gdzie się da. Unesco!